Pannę sobie przywołał tym wrzaskiem. A co do jajek to nie wiem, bo od gniazd daleko się trzymam. Widziałam potem trzy młode, ale czy jego kto wie,. Mimo, że są monogamiczne to zdarzają im się skoki w bok :)
Haha, to widać że fotografowie ptaszków chcąc nie chcąc przez fotografowanie stają się podglądaczami ich życia prywatnego - nie muszą być ornitologami by posiąść wiedzę o danym gatunku.
Myślę, że to idzie w parze. Żeby znaleźć jakiś gatunek trzeba trochę poczytać o środowisku w jakim żyje i o obyczajach. Chociaż w przypadku trzciniaków, są tak hałaśliwe, że trzeba być głuchym, żeby ich nie zauważyć :)
To też wymaga wiele spędzonego czasu na "czatach" i poszukiwaniach - podziwiam. Chyba bym nie miała tyle cierpliwości. Choć kiedyś może, kto wie :)
Zdjęcie oczywiście piękne i zabieram do Ula.
Hałaśliwe są, widoczne też lepiej niż inne, ale nie tak często dają się zagonić w odpowiednie światło i okoliczności jak na Koleżanki zdjęciu :-) Jest klimat, jest tak :)
Dzięki za słowo i taknięcie :)
Nie musiałam zaganiać. Upodobał sobie dwie trzcinki i siedział na nich w każdy poranek przez dwa tygodnie. Jak już wschodzące słońce było tuż, tuż - z szansą na złapanie go na słonecznej tarczy, to się wyniósł jajka produkować. Złośliwiec ;)
Świetnie z parą, ale i bez byłoby mega. Super światełko. Ciekawe czy jakieś zjawy pętały się po okolicy odwracając Koleżanki uwagę, ale obraz powyższy tego nie potwierdza. :-)
Zdjęcie oczywiście piękne i zabieram do Ula.
Dzięki za ul w imieniu swoim i wrzaskliwego modela :)
Nie musiałam zaganiać. Upodobał sobie dwie trzcinki i siedział na nich w każdy poranek przez dwa tygodnie. Jak już wschodzące słońce było tuż, tuż - z szansą na złapanie go na słonecznej tarczy, to się wyniósł jajka produkować. Złośliwiec ;)
Żadnych zjaw. Tylko śpiew ptaków, szelest trzcin i kumkanie żab. Pełny relaks :)